Czekolada – Joanne Harris
Powieść Joanne Harris Czekolada, zaczyna się w Tłusty Wtorek*, czyli na koniec karnawału, gdy słodkie obżarstwo ma miejsce na kolorowych festynach i paradach ulicznych. Właśnie tego dnia w małej francuskiej miejscowości Lansquenet-Sous-Tannes pojawia się Vianne Rocher wraz z córką Anouk. Obie ubrane w żywe kolory są ciekawostką dla mieszkańców, bo nie wpisują się w schemat skromnego życia na prowincji.
Chocolaterie
Karnawał się kończy, a Vianne otwiera sklep z czekoladą w budynku dawnej piekarni. Wielkie otwarcie jest owiane tajemnicą i niefortunnie zbiega się z rozpoczęciem postu. Tyle wystarczy, by głowa społeczności, ksiądz Reynaud, obrał sobie Vianne i jej sklep za naturalnego wroga. I by później na swoich kazaniach wprawił w ruch prawdziwą machinę przesądów, tabu i wykluczania.
‘Kolor to luksus, źle wygląda’
Autorka świetnie opisuje mentalność małej, hermetycznej społeczności. Ludzie są powściągliwi i nikt nie chce odstawać, a przez to trafić na margines. Vianne jest tu obca, wyjątkowa, a przez to potencjalnie niebezpieczna w miejscu, gdzie “kolor to luksus, źle wygląda“. Jak przystało na czarownicę, bez wahania przyznaje, że nigdy nie miała męża i nie zamierza chodzić do Kościoła. Często się śmieje i namawia czekoladą do łamania postu. Wraz z nią pojawia się alternatywa, możliwość zmian. Jest powiewem świeżości i magii w tym dusznym miasteczku. Gdy Vianne ingeruje w ten system społeczny, wszyscy odczuwają niepokój. Bo oto zostają podważone fundamenty sterujące całym ich życiem. Jednak stopniowo udaje jej się nawiązać kontakt z mieszkańcami, poznać ich troski i pragnienia. Vianne naprawdę słucha ich historii. Potrafi odczytać myśli i bez problemu odgadnąć ulubiony rodzaj czekolady. Jest bardzo ludzka i ciepła, wnosi w ich życie światło i słodycz – budzi z letargu.
Za to po drugiej stronie barykady mamy Francisa de Reynauda. Ksiądz stoi na straży status quo, nie widzi ludzkich problemów, a wszystko, co niewygodne chciałby zamieść pod dywan lub zwalczyć w zarodku. Jego obsesyjna walka z Vianne i jej sklepem rozpoczyna się już pierwszego dnia i szybko wychodzi ze skali. Ksiądz dostaje obsesji. Słyszy szelest papierków po słodyczach nawet podczas kazania, wyznacza Zdrowaśki za jedzenie pralinek i ciągle myśli o swojej czekoladowej krucjacie. Oba charaktery ścierają się ze sobą, ale Vianne, łatwo się nie podda.
Przypowieść
Z każdej strony bije magia, radość, nadzieja i czekolada. To trochę przypowieść o wewnętrznej walce tego co w nas dobre i złe. O weryfikowaniu własnych postaw i zachowań. Oraz o tym, że w każdym wieku trzeba znaleźć czas na refleksję, ponieważ nasz status quo (czy naszej społeczności) wcale nie musi być jedynym słusznym podejściem do życia. Powinniśmy być wierni sobie samym i otworzyć się na drugiego człowieka. Słuchać innych, nie wykluczać. Książka o bardzo ładnym przesłaniu, dająca do myślenia.
Czekolada Joanne Harris w nowym wydaniu
Czekolada Joanne Harris, ma swoją kontynuację w aż 3 tomach. To Rubinowe czółenka, Brzoskwinie dla księdza proboszcza oraz Złodziejka truskawek. Szczęśliwie się składa, że kolejne części czekają już u mnie na półce, w kolejce do przeczytania. Warto wspomnieć, że pojawiły się ostatnio w nowej odsłonię graficznej z okazji 20-lecia wydania. W nowej okładce nie zobaczymy tylko tomu Rubinowe czółenka.
Tytuł oryginału: Chocolat / Przekład: Zofia Kierszys /
*Tłusty Wtorek
Od francuskiego Mardi Gras, jest to odpowiednik naszego Tłustego Czwartku.
Na Ekranie:
Na podstawie książki powstał również film o takim samym tytule – dostępny na Netflix. Obsada w punkt: Juliette Binoche (świetnie pasuje do roli Vianne, teraz czytając książkę ciężko mi już wyobrazić sobie Vianne inaczej niż z twarzą Juliette), Judi Dench, Johnny Depp, Carrie-Anne Moss. To jeden z tych wyjątków, gdy historia wcale nie traci swojej magii przy przenoszeniu na wielki ekran. Muszę przyznać, że niektóre zmiany nawet ulepszają opowieść. Przykładowo Reynaud jako burmistrz, a nie ksiądz. Czy też wątek wnuczka Armande, którego nie mamy w oryginale, albo Pantoufle (‘niewidzialny’ przyjaciel Anouk) jako kangur a nie królik. Zmiany nadają opowieści troszkę inny wymiar. Czekolada i jej magia pochodzi tutaj z Ameryki Południowej. A ja uwielbiam opowieść na dobranoc z filmu o dziadkach Anouk. Potwierdzam, że film jest równie uroczy i baśniowy jak książka. Szczerze polecam obie wersje tej opowieści.
Moja ulubiona!
Francuski klimat i czekolada…..
Tak na marginesie to w Paryżu pracuje Amaury Guichon, który czekoladę zamienia w rzeźby. Połączenie smaków + perfekcyjna prezentacja. Nie wiem czemu ale od razu przychodzi mi na myśl ta książka oraz pokusa by spróbować paru jego czekoladowych przysmaków. Jesteś chętna by z nami się wybrać na tą czekoladowa wyprawę?
Tak! Czekoladowe rzeźby to jest to! Ostatnio oglądałam program Akademia czekolady w którym przygotowywano desery iluzje z czekolady, które wyglądały jak coś zupełnie innego, były też większe konstrukcje i rzeźby. Piękna i pyszna sprawa.