Czarne morze – Karolina Macios
Brawa dla grafika
Gdy nie znamy autora i nie wiemy nic o fabule, tylko grafika na okładce może nam coś o książce opowiedzieć. Często to właśnie po okładce stwierdzamy, czy książka jest dla nas. Tym razem był to strzał w dziesiątkę. Czarne morze hipnotyzuje okładką, a od powieści nie można się oderwać. Okładkę zaprojektował Mariusz Banachowicz, który na swojej stronie podkreśla, że każdy projekt powinien wynikać z porozumienia między grafikiem a klientem. Czyli, że najlepsze okładki powstają, gdy artysta wie o czym jest dana powieść. I w przypadku okładki dla książki Czarne morze, zdecydowanie widać efekty tego podejścia. Więcej projektów tego grafika można zobaczyć na jego stronie w linku powyżej.
Czarne morze niepewności
Narracja świetnie pokazuje, jak bardzo główna bohaterka Joanna jest zdezorientowana po wypadku. Fabuła jest pełna niedopowiedzeń, a obecne wydarzenia przeplatają się z wątkami z przeszłości. Dodatkowo kobieta ma luki w pamięci, a czas płynie dla niej skokowo, chaotycznie. Wszystko to sprawia, że czytelnik razem z Joanną powoli próbuje pozbierać rozsypane kawałki układanki i odróżnić prawdę od złudzeń. Co jest prawdą, a co dzieje się w głowie odurzonej lekami Joanny? Czy coś więcej kryje się w zaniepokojonym wzroku przyjaciółki? I co najważniejsze, gdzie jest córka Joanny?
Ręce które leczą
Wisienką na torcie opowieści jest element nadprzyrodzony, czyli dar dotyku głównej bohaterki. W dzieciństwie Joanna ma kilka niepokojących epizodów związanych z przewidywaniem zdarzeń lub odkrywaniem niewyjaśnionych spraw. Przykładowo bezbłędnie wskazała miejsce utonięcia córki szkolnej pielęgniarki, gdy nikt nie wiedział, gdzie szukać. Nie wiadomo czy to tylko wyobraźnia dziecka, która trafiła na kilka niefortunnych przypadków i podatny grunt. Jedno, jest pewne, zdesperowani ludzie uwierzą we wszystko. Wkrótce pod domem dziewczynki ustawia się kolejka chętnych. Każdy chce zapytać, dotknąć, dowiedzieć się lub wyleczyć. Rodzina przeprowadza się z miejsca na miejsce. Jednak sytuacja się powtarza. W tym szaleństwie, siostra matki proponuje, by epizody Asi leczyć farmakologicznie. I rzeczywiście wizje zostają przytłumione. Dziewczynka wraca do ‘normalnego życia’, ale czy to koniec jej kłopotów?
Genu nie wydłubiesz
Dla mnie najbardziej niepokojącym elementem książki jest historia babki głównej bohaterki. Joanna wspomina czasy, gdy babka mieszkała z jej rodzicami i ze względu na chorobę, nie przemieszczała się samodzielnie. Jednak zmieniało się to nocą. W ciemności, babka pojawiała się nad łóżkiem nastoletniej Asi i patrzyła złowrogo w ciszy. Wyobraziłam to sobie bardzo plastycznie i poczułam grozę. Tak się składa, że w mojej głowie, babka Joanny sunie po pokoju wnuczki jako Buka z Muminków. W nieoświetlonym pokoju pojawia się zarys masywnej postaci. Widać skrzące się oczy. Aż dreszcz biegnie po karku. Oczywiście opis w książce był nieco inny, ale nic nie poradzę, że tak to widzę. A właśnie ten fragment książki nawiedzał mnie potem przed snem dobrych kilka razy..
Dodatkowo w kolejnym wspomnieniu babka jest przedstawiona jako rodzaj wampira energetycznego. To określenie wydaje mi się idealne, choć autorka, go nie używa. Otóż, babka wysysa życie z innych mieszkanek domu spokojnej staroście którym została umieszczona. Kobiety z jej pokoju powoli gasną, jedna po drugiej. Co również jest dość przerażające. Zwłaszcza, że wszystko wskazuje na dziedziczność tych nietypowych ‘mocy’.
Czarne morze jest bardzo dobrze napisane. Autorka wcześniej była redaktorem w wydawnictwie i to widać w jej warsztacie. Książka jest dokładnie przemyślana i zaplanowana. Informacje są nam odpowiednio dozowane, tak by budować i trzymać napięcie na odpowiednim poziomie. Czytałam z zapartym tchem, a kolejną książkę tej autorki pt. Nadciągająca fala, mam już na półce w kolejce do czytania.